Herbaciane
Popołudnie /Andrzej Binkowski/
Dedykuję Krystynie
W piątek po południu spotkałem się
z Artystką. To Dama. Pomogłem jej wnosić obrazy do galerii, gdzie
będzie wystawa. Mieliśmy sporo tematów do omówienia, bo od dawna
przekładaliśmy spotkanie. No i padło zgodne stwierdzenie, że
można to zrobić tylko przy zielonej herbacie.
Trafiliśmy do niedużej kawiarni w
centrum miasta. Intensywny zapach dobrej kawy, wybór ciast, miła
obsługa. Herbatę do stolika w ogródku na zewnątrz przyniosła
kelnerka. W dużych porcelanowych czajniczkach. Do nich duże
porcelanowe filiżanki. Lubię duże filiżanki i Krystyna też.
Każde z nas wybrało inną zieloną
herbatę. Krystyna różaną, ja z mieszanką o lekko miodowym
zabarwieniu. Z przyjemnością czekaliśmy na nasycenie się naparów,
sprawdzając na małej ilości, czy bukiet nam odpowiada. Oba były
dopasowane do osoby, chwili i nastroju.
I tak jak nasycały się herbaty, tak
nasze artystyczne tematy zaczęły oddzielać nas od miasta i chwili
obecnej. Projekty indywidualnych wystaw, spotkań artystycznych,
plany na ten i przyszły rok. Widzieliśmy oboje te miejsca gdzie
będziemy dzielić się sztuką., gdzie będziemy przyciągać
młodszych artystów.
Zielony napój dolewany powoli z
czajniczków do filiżanek, z filiżanek do ust, pasujący do
atmosfery spotkania, zmienił to popołudnie.
Byliśmy w swoim świecie. Herbata się
skończyła. Ale nie nastrój.
Dlatego, po opuszczeniu kawiarni, zaprowadziłem Damę do
małego sklepiku herbacianego, w którym nigdy nie była. W chwili
gdy zamknęły się za nami drzwi, zamknęła się do końca realna
rzeczywistość. Na półkach i w gablotach dziesiątki puszek z
różnymi mieszankami herbat i ziół. W witrynie i w całym sklepie
porozstawiane dzbanki, dzbanuszki, kubki, filiżanki, talerzyki,
łyżeczki. Większość miała motywy kwiatowe lub malarskie. Na
górze, na regałach, stały nadzwyczaj eleganckie i nieszablonowe
opakowania do porcelanowych cudów.
Krystyna postanowiła zabrać ze sobą
trochę tego popołudnia i zakupić dwa aromaty.
Kustosz tego miejsca, bardzo miła
Pani, z dystynkcją i radością rozpoczęła prezentację. Pani po
kolei odkrywała nam bukiety mieszanek herbacianych.
Jedne były delikatne i powiewne,
pasujące do westchnień i wyznań.
Jeszcze inne obiecywały zdrowie,
odświeżały miętą czy tymiankiem.
Niektóre to podróż po krajach
orientu.
Były również aromaty jak dobrze
dobrane perfumy.
Zapachy intymne, obiecujące nastrój
dla spotkań kochanków.
Inne konkretne, dość ciężkie,
mogące towarzyszyć poważnym rozmowom.
Artystka wybrała różaną i subtelną
z zapachem suszonych winogron.
To pamiątki ulotne. Trzeba było więc
dołączyć coś bardziej trwałego. Filiżankę.
Krystyna chciała dobrać nakrycie do
letniego popołudnia na swoim tarasie, by towarzyszyło jej na małym
stoliczku ustawionym przy sztaludze. Zaczęliśmy oceniać
poszczególne wzory pod kątem dopasowania.
Piękne słoneczniki, mocne nasycone
żółcie w towarzystwie zieleni i oranżów – Van Gogh. To
spotkanie o zachodzie słońca, na tarasie, wśród lubiących się
nawzajem osób.
Z dodatkiem brązów – na stole w
towarzystwie koniaku i cygar.
Delikatne motywy kwiatowe, róże,
kwiat wiśni, irysy to dobrze przygotowany wieczorek rodzinny albo
poranne spotkanie pań w saloniku.
No i dla dusz artystycznych - motywy
malarskie Klimta czy Muchy. Przepiękna secesja wywołująca
natychmiastową chęć sięgnięcia po pędzel i dorównania
mistrzom.
Te nas zachwyciły najbardziej.
Dzisiaj Klimt. Poprosiliśmy o
zapakowanie. Pani Kustosz po ustawionych coraz wyższych taboretach,
jak po muchomorach, wspięła się wysoko i z regału sięgnęła
zdobne okrągłe puzdro otoczone obrazami wybranego malarza.
Herbaty i filiżanka zapakowane,
zbliżał się czas opuszczenia na dzisiaj tego świata. I tu
niespodzianka. Sklep nie chciał nas wypuścić. Karta płatnicza
wielokrotnie wkładana do czytnika, a on - milczał. Dało to nam
czas do przyjrzenia się niezauważonym dotąd szczegółom.
Naczyniom do Herba-Mate, tykwom do innych, nieznanych nam naparów.
Pięknym pojedynczym ażurom kubków i talerzyków. Łyżeczkom i
niekonwencjonalnym formom herbaty, jak w pąku czy galązce.
W końcu sklep skapitulował, czytnik
zarejestrował transakcję.
Po miłym pożegnaniu z żalem
opuściliśmy herbaciane popołudnie.
Ale za to z mocnym postanowieniem
wielokrotnego powrotu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz